Dziś przychodzę do Was z moją nową wiosenną stylizacją, którą skończyłam szyć w ostatnich dniach. Tym razem spodnie i bluzka. Zapraszam! :)
Wiosna i słońce, które pojawia się wraz z nią, dają mi sporą dawkę pozytywnej energii. Tym razem zastrzyk tej dobrej energii wykorzystałam na skończenie spodni, które zaczęłam szyć kilka miesięcy temu.
W ogóle początek tej stylizacji sięga dość dawnych czasów, właściwie początków mojego szycia. Niebieska tkanina, to materiał który jako pierwszy w życiu zamówiłam w sklepie online, ponad 3 lata temu. Pamiętam tylko, że kupiłam go pod hasłem "tkanina w kolorze jeansowym" (niestety nie pamiętam co to za tkanina i gdzie była kupiona). Jakież było moje zaskoczenie po otworzeniu paczki, gdy zobaczyłam zupełnie inny odcień niż ten którego się spodziewałam. Totalnie nie wiedziałam co uszyć z tkaniny w takim kolorze, nie czułam go, ponieważ w ogóle nie jest to mój kolor. Tym sposobem materiał został złożony w szufladzie i czekał na moment, aż wpadnie mi do głowy jakiś pomysł na jego zużycie.
Nie pamiętam kiedy dokładnie, chyba ubiegłej jesieni, wymyśliłam sobie, że chciałabym przetestować wykrój na spodnie - model 119 z Buda 3/2018. Nie byłam przekona, czy ten krój spodni będzie mi odpowiadał, więc sięgnęłam do czeluści mojej szuflady z tkaninami, aby sprawdzić, czy mam tam coś odpowiedniego. I w ten sposób odnalazłam niebieską tkaninę. Miałam jej 2 metry, więc nie było obaw, że mi zabraknie. No i z racji tego, że przez tak długi okres czasu nie miałam pomysłu na jej wykorzystanie, nie było mi żal poświęcić ją na próbne szycie.
Ochoczo zabrałam się za szycie. Szło mi całkiem dobrze. Po woli zbliżałam się do wszywania paska i zamka krytego. Na tym etapie stwierdziłam, że warto zweryfikować, czy spodnie są dobre rozmiarowo. Przymierzyłam, spodnie wyglądały całkiem dobrze, były jednak... zbyt ciasne, a właściwie mocno opinające :( Mimo, że wykroiła rozmiar 44 (szoook!), ponieważ chciałam, aby były nieco luźniejsze. Dotychczas z Burdy szyłam spodnie w rozmiarze 40 (raz na czas 42) i zawsze były dobre. Od razu odeszły mi chęci na dalsze szycie tych spodni. Chyba rozumiecie moje rozczarowanie i zniechęcenie!?
Tym sposobem nieskończone spodnie wylądowały ponownie w szufladzie. Ale jak wspomniałam na początku tego wpisu, przyszła wiosna, zaświeciło słońce, dostałam nowej energii, no i w między czasie udało mi się zgubić kila zbędnych kilogramów, więc dałam spodniom drugą szansę ;)
Szansa została wykorzystana, spodnie udało mi się skończyć z sukcesem, tym razem pasowały! :D
Jedyne co zmieniłam względem oryginalnego wykroju, to zrezygnowałam z ozdobnego paska.
No dobra, spodnie gotowe, ale co do nich założyć? Takie pytanie zadałam sobie zaraz po ich uszyciu. W ostatnim czasie zauważam znaczący deficyt bluzek w mojej szafie, stąd taki problem. Ale jak to mawiają, każdy problem można rozwiązać :D Ponownie sięgnęłam do szuflady z tkaninami i wygrzebałam kawałek czarnej tkaniny. Tym razem nie chciało mi się testować nowego wykroju na bluzkę, więc sięgnęłam po sprawdzony wykrój na sukienkę - 106 z Burda 3/2016 i trochę go zmodyfikowałam.
Zależało mi, żeby przód bluzki był znacznie krótszy od tyłu, abym mogła wkładać go w spodnie. Dzięki temu przy zestawieniu bluzki ze spodniami bardzo fajnie widać pasek z zakładkami :)
Tutaj jeszcze wersja z bluzką na wierzchu :)
I tak powstała moja nowa wiosenna stylizacja :) Jestem z niej bardzo zadowolona, właściwe składa się na to kilka powodów. Po pierwsze wykorzystałam dwa zalegające w mojej szufladzie kupony tkaniny i pozbyłam się choć trochę zapasów ;) Cieszę się, że zdecydowałam się przetestować ten model spodni, bo czuje się w nim całkiem fajnie, a do tego mam spodnie w dość nieoczywistym kolorze :) Jest też powód pragmatyczny, ten zestaw jest bardzo wygodny i moim zdaniem całkiem nieźle się prezentuje ;)
Zgadzasz się ze mną? :)
Uzupełnieniem mojej uszytkowej stylizacji są mokasyny z Deichmann'a (z tego co widzę, czarne są już niedostępne) oraz mała torebka od krakowskiej marki Mięta.
Zdjęcia udało się nam zrobić dziś, podczas spaceru po bulwarach wiślanych. Przesyłam ciepłe pozdrowienia z Krakowa :)))
Dziękuję Ci za odwiedziny i zachęcam Cię do pozostawienia śladu Twojej obecności w tym miejscu, w postaci choćby krótkiego komentarza :)
A jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszam do polubienia mojej strony na Facebook'u lub obserwowania mnie na Instagramie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz