W końcu nadeszła ciepła wiosna, więc
trzeba ją odpowiednio powitać. W tym celu uszyłam spódnicę z koła, co prawda w
mało wiosennym kolorze, bo czarną. Ale do kompletu jest biała bluzeczka w
kolibry, a to już bardzo wiosenny motyw :)
Komplet uszyłam z dzianin
zakupionych w sklepie internetowym dresówka.pl. Jak na razie jestem
bardzo zadowolona z ich jakości :)
SPÓDNICA Z KOŁA
Szycie zaczęłam od spódnicy z
koła. Jest to moja pierwsza spódnica tego typu. Już od dłuższego czasu chodziło
mi po głowie sprawienie sobie takiej, ale jakoś do tej pory nie było okazji.
1. Przygotowanie wykroju i
wycięcie materiału
Przejrzałam kilka stron internetowych,
aby dowiedzieć jak przygotować wykrój. Najbardziej dokładny opis tego procesu znalazłam
na blogu Eti radość szycia.
Jak wszystko stało się dla mnie jasne, zabrałam się za zmierzenie swojej talii
i długości spódnicy. Na podstawie tych wymiarów obliczyłam odpowiednie promienie
i wyrysowałam je na materiale, który był złożony na dwa razy (cztery warstwy
materiału), więc po wycięciu nie musiałam zszywać boków.
2. Wszycie paska
Zdecydowałam, że moja spódnica
będzie miała pasek z gumką, więc wyrysowałam i wycięłam pasek o szerokości 7 cm
(po wszyciu ma 2,5 cm szerokości) i długości odpowiadającej mojej talii + 2 cm
zapasu na zszycie paska.
Następnie zabrałam się za jego
wszycie. Poniżej opisałam jak wszyłam pasek, jednak już w trakcie szycia zorientowałam
się, że nie jest to najlepszy sposób. Następnym razem zrobię tak, że od razu
złożę pasek na pół i połączę go ze spódnicą za pomocą overlocka. Dzięki temu
spódnica od środka będzie bardziej estetycznie wykończona.
A zrobiłam tak, że zszyłam dwa
krótsze boki, żeby mieć jedną całość i przypięłam jeden dłuższy bok paska do
spódnicy, prawą stroną do prawej. Najpierw wyznaczyłam cztery środkowe punkty styku,
żeby mieć pewność, że pasek pasuje do spódnicy. Potem przyszpilkowałam gęściej
i połączyłam elementy na maszynie.
W
następnym kroku złożyłam pasek na pół tak, aby krawędź drugiego dłuższego boku
paska kończyła się równo z górną krawędzią spódnicy. Przyszpilkowałam i
połączyłam te elementy na maszynie. Szyłam na prawej stronie, około 2 milimetry
poniżej szwu, który powstał wcześniej.
Pamiętajcie,
żeby na tym etapie zostawić niezszyte kilka centymetrów, żeby było miejsce
na przeciągnięcie gumy :) Po wciągnięciu gumy zszyłam jej końce,
zaszyłam otwór wcześniej zostawiony i wszyłam swoją metkę :)
3. Podwinięcie dolnego brzegu spódnicy
Spódnica prawie gotowa, jednak
przed nami najtrudniejszy element, czyli podwinięcie dołu spódnicy. Ja zdecydowałam
się na wykończenie jej za pomocą podwójnej igły. Zaczęłam od zaprasowania
dolnej krawędzi na szerokość 1 cm. Trzeba zrobić to bardzo dokładnie, żeby spódnica
była prosta :) Na koniec przeszyłam, tak zaprasowaną krawędź, wcześniej wspomnianą
podwójną igłą.
Nie wiem, czy jest to idealne
rozwiązanie, ale dla mnie jest zadowalające. Dzięki temu mam spójnie wykończoną
spódnicę, zarówno dół jest przeszyty dwukrotnie, jak i miejsce łączenia spódnic
z paskiem :) Wyczytałam, że dobrym sposobem na wykańczanie spódnic jest użycie dwustronnej
termicznej taśmy klejącej do tkanin – do wypróbowania następnym razem :) Więcej
na temat takiej taśmy można przeczytać
na blogu Pracownia stroju.
Spódnica z koła gotowa:
BLUZECZKA W KOLIBRY
Bluzeczkę w kolibry uszyłam ze
znanego i lubianego wykroju na bluzę „Alisa” z wydania specjalnego BurdaSzkoła Szycia 2/2015. Uszytą na podstawię tego modelu bluzę prezentowałam tutaj, a bluzeczki tutaj.
1. Przygotowanie wykroju i
wycięcie materiału
Miałam przygotowany wykrój na papierze,
więc przyczepiłam go szpilkami do materiału i wykroiłam. W stosunku do
oryginalnego wykroju skróciłam dość mocno rękawy o około 10 cm, przód i tył bluzki
wykroiłam jednej krótszej długości (a potem i tak skróciłam o kolejne 7 cm) oraz pogłębiłam trochę dekolt z przodu.
2. Szycie bluzeczki
Zaczęłam od połączenia przodu i
tyłu szpilkami, oczywiście prawa strona do prawej.
Potem zszyłam szwy ramion i
szwy boków. Mimo, że szyłam z tego wykroju już nie pierwszy raz, to okazało
się, że muszę bluzkę dość mocno zwęzić. A spowodowane to było faktem, że tym
razem chciałam żeby bluzeczka była znacznie krótsza. Aby nadać jej formę
zwęziłam ją o około 2 cm z każdej strony. Wyglądało to tak, że po zszyciu przymierzyłam
i okazało się, że jest za szeroka, więc znowu zszyłam i przymierzyłam i tak
jeszcze raz, aż w końcu była dobra ;) Po tym jak zwęziłam boki, przeszyłam
jeszcze raz szwy ramion głębiej o około 1 cm. Następnie odcięłam zapas
materiału i wykończyłam brzegi na overlocku.
3. Wykończenie dekoltu, rękawów i
dołu bluzeczki
Zastanawiałam się jak wykończyć
tą bluzeczką, czy zastosować lamówkę, czy też plisę. W końcu zdecydowałam się
na wykończenie tych elementów ściegiem drabinkowym.
Mój coverlock jest ze mną
już od ponad miesiąca, ale jeszcze nie miałam odwagi zmienić ustawień overlocka
na ścieg drabinkowy ;) Po prezentacji, którą zrobił mi Pan w sklepie, gdzie
kupowałam moją długo wyczekiwaną maszynę Merrylock 689, byłam nieco przestraszona
tym ile trzeba ustawień zmienić, aby szyć ściegiem drabinkowym. Uznałam, że tak
mnie cieszy sam fakt posiadania overlock, że na razie chcę nacieszyć się nim,
zanim podejdę do próby zmiany ustawień maszyny ;) Ale w końcu musiał nadejść
ten dzień i nadszedł wczoraj wieczorem.
Wzięłam instrukcję do ręki i krok po
kroku zaczęłam postępować zgodnie z nią. Zmiana ustawień zajęła mi około 1,5
godziny, jak na pierwszy raz to chyba nieźle ;) Potem pierwsze próbne
przeszycie, które okazało się niepowodzeniem, bo źle założyłam jedną z nitek. Następnie
spędziłam kolejne pół godziny na próbie prawidłowego założenia nitki i kolejna
próba szycia. Tym razem się udało i zobaczyłam na skrawku materiału ścieg drabinkowy :)
Jeszcze dłuższą chwilę zajęło mi rozeznanie się w tym jak bardzo należy
podwinąć materiał, żeby szew przebiegał w tym miejscu w którym bym chciała.
Wcale nie jest to takie łatwe, ponieważ szyje się na prawej stronie, ale w
końcu doszłam o co w tym wszystkim chodzi. Zabrałam się zatem za podwinięciem
brzegów rękawów na 1,5 cm i szycie. Niby wszystko było w porządku, ale nitki
strasznie mi się plątały pod koniec szycia i miałam problem z wydostaniem
materiału spod stopki. Nie poddałam się i walczyłam dzielnie, ale łatwo nie
było, bo problem ciągle się powtarzał i nie miałam pojęcia dlaczego :( Gdy
kończyłam zszywać dolny brzeg bluzki wybiła północ. Z jednej strony usatysfakcjonowana,
że udało mi się zrealizować plan, czyli skończyć wiosenny komplet i do tego w
końcu uruchomić ścieg drabinkowy, a z drugiej strony zmartwiona faktem
pojawiającego się problemu z szyciem, poszłam spać. Dziś rano wstałam i
zaczęłam się zastanawiać o co może chodzić z tymi plątającymi się nitkami. Szukałam
odpowiedzi w Internecie i trafiłam na post LolaJoo odnośnie ustawień tej
maszyny. Wtem doznałam niemal olśnienia, zmieniłam wszystkie ustawienia opisane w
instrukcji, ale przeoczyłam drobny szczegół - zamiast trzema nitkami, szyłam ... pięcioma :p HAHA! :) Nie do końca wiem jak to się mogło stać, może z racji
później pory, bynajmniej tak to sobie tłumaczę ;)
Dość tego pisania, pooglądajcie
efekt końcowy :) Z racji chwilowej nieobecności mojego osobistego fotografa
(czyt. mojego męża) zmuszona byłam samodzielnie zorganizować „sesję zdjęciową”.
Miałam trochę przeciwności losu, typu rozładowana bateria w aparacie, niemożność
znalezienie odpowiednio doświetlonego miejsca (rano nie było słońca), ale było
też trochę wygłupów.
Zobaczcie sami :)
Dziękuję za wytrwałość w czytaniu i oglądaniu! :) Będzie mi miło jak zostawisz ślad po swojej wizycie w postaci komentarza :)
Liczę na to, że jeszcze mnie odwiedzisz :)
Pozdrawiam serdecznie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz