Jest to pierwsza rzecz, którą w
moim dotychczasowym dość krótkim szyciowym życiu uszyłam na podszewce. Podczas
szycia kilka elementów udało mi się zrobić bez problemu, ale poniosłam też
porażkę. Ale po kolei …
Trzy tygodnie temu zakupiłam wydanie
specjalne Burda Vintage 4/2015. Modele zaprezentowane w tym wydaniu są bardzo
ciekawe, jednak nie do końca w moim stylu. Mimo to znalazłam kilka modeli, które
mi się spodobały, szczególnie kurtka „Sean”, więc postanowiłam ją uszyć czym
prędzej. Przy najbliższej możliwe okazji pobiegłam do sklepu z tkaninami, a że
była to połowa lutego, trafiłam na przeceny tkanin zimowych :) Udało mi się upolować
bordowy flausz za 25 zł/metr, a do niego dobrałam wiskozową podszewkę w ciemno
szarym kolorze.
Standardowo zaczęłam od
przygotowania wykroju, wycięłam rozmiar 36 wraz z centymetrowymi zapasami na
szwy (później okazało się, że zapasy były niepotrzebne).
Następnie poszczególne
elementy kurtki połączyłam ze sobą za pomocą fastrygi i przyszedł czas na
pierwszą przymiarkę. Tu pojawił się pierwszy problem, kurtka była ogromna i
fatalnie leżała na plecach. Na tyłku i biodrach dzięki zaszewkom leżała dość
dobrze, ale za to na środowej części pleców pojawiło się coś w kształcenie
dużego garba ;) Pierwszy pomysł, który wpadł mi do głowy, to pozbycie się
dolnych zaszewek. Bez tych zaszewek garb był znacznie mniejszy, ale kurtka
wciąż była obszerna i mało kształtna. Postanowiłam zatem ją zwęzić o około 1,5
cm z każdej strony oraz delikatnie wytaliować, w tym celu podkroiłam pachę i
wcięłam się trochę do środka poprzez wyrysowanie głębszego łuku na wysokości
talii.
Ten zabieg też pomógł, ale wciąż nie był to pożądany efekt. Ostatnią
deską ratunku były tylne zaszewki na ramionach, postanowiłam zwiększyć je nieco
i zdecydowanie wydłużyć, aż do linii talii. Ostatnia deska ratunku okazała się
zbawienia dla mojej kurtki :)
Wszystkie te poprawki wpłynęły na to, że kurtka
uzyskała jakiś kształt. Wciąż jest luźna i dość obszerna, ale taki krój mi
opowiada.
Następnie przyszedł czas na wszycie
kieszeni z wypustkami. Nie robiłam tego nigdy wcześniej, więc przeczytałam opis
w Burdzie mówiący o tym jak zabrać się za takie kieszenie. Opis ten był mało dokładny,
więc otworzyłam poradnik „Proste i modne szycie”, w którym znalazłam bardziej
dokładny opis wraz z obrazkami ilustrującymi poszczególne kroki. Stwierdziłam,
że nie wygląda to na zbyt skomplikowaną operację, więc wzięłam się do pracy. I
to był mój największy błąd :( Wszycie kieszeni w ogóle się nie powiodło,
kilkakrotnie analizowałam opis w książce i wydawało mi się, że wszystko
zrobiłam zgodnie z instrukcją, mimo to efekt był fatalny, a to co powstało na
końcu ani trochę nie przypominało kieszeni z wypustką :( Byłam załamana, bo nacięłam
wierzchni materiał w tym miejscu, w którym miał być otwór kieszeni, więc miałam
kilkucentymetrową dziurę na prawym przodzie kurtki. Pierwsze co sprawdziłam, to
czy mam jeszcze na tyle dużo materiału, aby od nowa wykroić przednią jej część.
Nie miałam! :( Była już późna godzina, więc prawie ze łzami w oczach poszłam
spać. Cały kolejny dzień zastanawiałam się co z tym zrobić, jak naprawić ten
błąd. Po powrocie z pracy od razu zabrałam się za ratowanie mojej kurtki.
Miałam kilka pomysłów, ale najbardziej racjonalne wydawało mi się zacerowanie
dziury, a w tym miejscu naszycie dużej zewnętrznej kieszeni. Przez to wszystko
moja kurtka ma bliznę, ale na szczęście niewidoczną, bo ukrytą pod kieszenią. Była
to dla mnie lekcja pokory, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że muszę
testować szycie nowych elementów na próbnych materiałach, zanim zacznę je szyć
na właściwym materiale. Obiecałam sobie, że kolejny raz takiego błędu nie popełnię
i nauczę się szyć kieszenie z wypustkami! :)
Po naszyciu zewnętrznych kieszeni
zabrałam się za zszycie kurtki i wszycie podszewki wraz z wypustką. A na końcu
przyszyłam cztery zatrzaski. Na szczęście etap końcowy nie przysporzył mi problemów,
a efekt końcowy jest taki:
Wczoraj testowałam kurtkę w
warunkach spacerowych. Test zdany na 5! :) Mimo problemów, które pojawiły się w
czasie szycia, jestem zadowolona z efektu końcowego. Kurtka ma dużą szansę stać
się moją ulubiona, bo jest ładna i bardzooo wygodna! :)
A podczas spaceru znaleźliśmy z mężem zwiastuny wiosny :)))
Oby do wiosny! Dobrego tygodnia Wam
życzę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz